czwartek, 9 lutego 2017

Rozdział 10

Rozmowa z Łukaszem całkowicie wyprowadziła go z równowagi. Na treningu cały czas był rozkojarzony, a do jego głowy nieustannie powracały słowa przyjaciela. -Twoja matka przewraca się w grobie jak to widzi. Kuba westchnął bezradnie. Tyle razy powtarzał sobie, że będzie inny niż ojciec, że w przeciwieństwie do niego będzie szanował kobiety. A tymczasem? Dzisiaj zachował się tak jak mężczyzna, który podawał się za jego ojca. Trener Nawałka zauważył złą kondycję Błaszczykowskiego dlatego po którymś nieudanym zagraniu odciągnął go za linię boczną.
-Kuba co się dzieje?- zapytał wprost
-Nic. Za raz dojdę do siebie.
Piłkarz po raz kolejny próbował uciąć temat, ale pan Adam podobnie jak Łukasz martwił się o pomocnika Florentiny i nie zamierzał odpuścić.
-Przecież widzę. Tobie nigdy nie przydarzały się takie szkolne błędy.
-Każdy może mieć gorszy dzień.- Błaszczykowski szedł w zaparte
Trener westchnął pokonany widząc, że nie wyciągnie nic więcej z Kuby.
-Dobrze. Skoro nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi, to mam nadzieję, że jutro będziesz w lepszej formie. Pamiętaj jednak, że cokolwiek by się nie działo zawsze możesz do mnie przyjść. Początek naszej znajomości może nie był zbyt udany, ale…
-Sprawa z Robertem jest już dla mnie zamknięta.- uciął ostro odbiegając
Nawałka odprowadził go smutnym wzrokiem zastanawiając się skąd ta nagła zmiana w zachowaniau Błaszczykowskiego.
Wracając z treningu piłkarze zauważyli spore zamieszanie przed hotelem. Małe dzieci, młodzież, a także osoby dorosłe przekrzykiwali się nawzajem. Dopiero po chwili mignęła im sylwetka Roberta.
-No tak, Lewy miał dzisiaj przylecieć.- odezwał się Fabian
Na te słowa Kuba poczuł coś dziwnego. To nie była zazdrość. Przynajmniej nie zazdrość z powodu sławy napastnika. Kuba nigdy nie uważał się za wielką gwiazdę. Traktował swoją pracę jak każdy inny zawód. Jednak teraz, kiedy zobaczył te skandujące tłumy ogarnął go żal. Żal, że Robert ma wszystko i nie chodziło tutaj wcale o miliony na koncie. Błaszczykowski żałował tego, że Lewandowski robił to co kochał i miał jeszcze wsparcie od żony. Żony, która w przeciwieństwie do jego Agaty była z mężczyzną z miłości, a nie dla sławy.
-To co teraz robimy?- zagadnął Sławek
-Ja idę złapać jeszcze trochę snu.- wymigał się od razu Kuba
Mężczyzna wiedział, że nie uśnie z powodu natłoku myśli, ale teraz potrzebował pobyć sam ze sobą. Błaszczykowski zawsze kiedy miał jakiś problem musiał to przetrawić wewnątrz siebie. Innym pomagało wygadanie się komuś, a on wolał rozmowy z własnym sumieniem.
-To co Ty robiłeś w nocy? Czyżbyś balował z naszą Gosią?- zapytał rozbawiony Fabian
Kuba posłał mu lodowate spojrzenie i przyspieszył kroku zostawiając zdziwionych kolegów daleko w tyle.
-Co mu się stało?- Sławek popatrzył zdezorientowany na piłkarzy
-Nie wiem. Może Piszczu będzie coś wiedział.- odpowiedział bramkarz
Wchodząc do budynku Błaszczykowski był świadkiem niecodziennej sceny. Robert stał na balkonie swojego pokoju z wyciągniętą ręką. Lewandowski przypominał teraz papieża, który błogosławi wiernym. Jakiś mężczyzna trzymał na rękach małego chłopca, skandującego imię napastnika Bayernu. Po chwili ten sam mężczyzna chciał rzucić kapitanowi swojego synka. Kuba aż otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i przerażenia. Lewandowski podobnie jak on był przerażony, ale postanowił jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
-Spokojnie. Co pan robi?! Niech pan piłkę lepiej rzuci!
I mężczyzna rzucił, a Robert złożył na niej swój autograf. Napastnik bardzo długo zwlekał z oddaniem piłki dlatego chłopiec zaczął się niecierpliwić.
-Oddaj piłkę! Robert, oddaj piłkę!- wołał
-A złapiesz?- zapytał piłkarz
Jeśli jakakolwiek odpowiedź padła to została zagłuszona przez skandujące tłumy. Lewandowski przeszedł na drugą stronę balkonu i w końcu, ku uciesze chłopca odrzucił mu piłkę. Ludzie zaczęli krzyczeć jeszcze głośniej, ale Robert pożegnawszy się wrócił do swojego pokoju. Kuba przemknął niezauważalnie do hotelu. Każdy był tak zaabsorbowany przylotem Lewandowskiego, że nikt nawet nie zwrócił na niego uwagi. Błaszczykowski ruszył w kierunku wind, ale ostatecznie zmienił zdanie i poszedł schodami. Nogi zaniosły go jednak w zupełnie inną część hotelu niż ta, w której znajdowało się jego lokum. Już po paru minutach Kuba stał przed pokojem Gosi. Najpierw mężczyzna chciał zapukać, ale po chwili wahania nacisnął delikatnie klamkę. Drzwi jednak nie drgnęły, a on poczuł coś dziwnego. Poczuł smutek połączony z wyrzutami sumienia.
Wiśniewska zajęła swoje miejsce, po raz kolejny powracając do bolesnych wspomnień. Kobieta wiedziała, że kiedyś ta przygoda i tak by się skończyła, ale nie myślała, że stanie się to tak szybko. Kuba bardzo ją zranił i nawet jeśli teraz żałował swoich słów Gosia nie potrafiłaby mu wybaczyć. Zrobiła to już wiele razy i limit kolejnych szans właśnie się wyczerpał. Rozmyślania Wiśniewskiej przerwał dźwięk komórki. Kobieta wyjęła urządzenie z torebki, a kiedy zobaczyła dwa powiadomienia z facebooka bardzo się zdziwiła.
Użytkownik Łukasz Fabiański dodał użytkownika Małgorzata Wiśniewska do konwersacji Fusy i spółka.
Fabian: Hej! Gosia gdzie jesteś?! Wracaj szybko bo z Błaszczem nie idzie wytrzymać.
Na wspomnienie o Kubie znowu wszystko do niej wróciło, ale postanowiła nie wtajemniczać w to bramkarza.
Małgorzata Wiśniewska: Musiałam wyjechać w pilnej sprawie.
Użytkownik Łukasz Fabiański zmienił nazwę użytkownika Małgorzata Wiśniewska na PrzyszłapaniBłaszczykowska
Patrząc na ten komunikat Gosia poczuła ogromny smutek. Serce pomocnika należało już do innej kobiety i to nie ona była przyszłą panią Błaszczykowską.
Finlandiomojażono: Wityanm szxanopwnąś panioą! Wesdzyscvy zxa Tyobną tęrsknmikmyu! (* Witam szanowną panią! Wszyscy za Tobą tęsknimy!)
Fabian: Peszkin, a Ty już na gazie?
PrzyszłapaniBłaszczykowska: Hejka! Z tym wszyscy to chyba lekko przesadziłeś.
Finlandiomojażono: Nmier prtawedf. (* Nie prawda.)
Fabian: Peszkin Co piłeś?
Finlandiomojażono: Jka? Nikcv (* Ja? Nic?) Nmo dobnrtas, mopżer łoycvzklas nma lpepsdzer krtążxernmier (* No dobra, może łyczka na lepsze krążenie.)
Fabian: Wiesz, że jak trener się dowie będziesz miał przerąbane? A tak a propos to mam do Ciebie bardz poważne pytanie.
Finlandiomojażono: Słufcghanm (*Słucham)
Fabian: Co mówi kanapka do pijanego człowieka?
Finlandiomojażono: Nmje wisdemv. (*nie wiem.)
Fabian: Za raz wracam.
Finlandiomojażono:Ha, ha bardxoc śmieasszsndfe.
(* Bardzo śmieszne)
PrzyszłapaniBłaszczykowska: Halo panowie ja tu nadal jestem!- napisała śmiejąc się pod nosem
Jak na komendę przyszły przeprosiny od obydwóch piłkarzy.
Fabian: Wybacz mi ten brak wychowania, ale jak widzisz muszę przeprowadzić poważną rozmowę ze Sławkiem na temat alkoholizmu.
Finlandiomojażono: Jhas tyex psrzepraszfan. Ejk, wyplrasdzasm sdobnie! Nioe jesdterm alpkohjoloikierm!Ppo prtosdtui lubnięr sobnier wypoićv odf czadsui dop cvzxasu. (* Ja też przepraszam. Ej, wypraszam sobie! Nie jestem alkoholikiem! Po prostu lubię sobie wypić od czasu do czasu.)
Fabian: Szkoda, że wyjechałaś. W sobotę gramy mecz treningowy, który poprowadzi Szymon Marciniak i jego asystenci. Myślałem, że zagrasz razem z nami. Ostatnio dałaś niezły popis.
Gosia też żałowała, że musiała tak szybko wyjechać, ale cieszyła się z tych kilku, miłych wspomnień, które jej pozostały.
PrzyszłapaniBłaszczykowska: Może jeszcze będzie okazja.
Lewy: Hejka! :) Szkoda, że nie mieliśmy okazji się poznać. Chłopacy dużo mi o Tobie opowiadali. :)
Czytając te słowa Gosi znowu zrobiło się przykro. Owszem żałowała, że nie poznała tak wspaniałego piłkarza jakim jest Robert. Jednak najbardziej zabolał ją fakt, że wszyscy oprócz Kuby chcieli, żeby wróciła. Po krótkiej chwili Wiśniewska zebrała się w sobie i odpisała napastnikowi.
PrzyszłapaniBłaszczykowska: Coż. Mam nadzieję, że kiedyś uda się nam spotkać.
Fabian: Lewy co Ci mówiłem na temat zakazu używania emotikonek?
Lewy: :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)
W głośnikach rozległ się głos stewardessy, że za chwilę będą lądować dlatego kobieta pożegnała się z chłopakami.
PrzyszłapaniBłaszczykowska: Za raz będę lądować, także do usłyszenia.
Lewy: 1 czerwca gramy mecz z Holandią. Może wpadniesz?
Nim Gosia zdążyła odpisać przyszła kolejna wiadomość.
Fabian: Załatwimy Ci bilet.
Finlandiomojażono: Zx Dortbmkuvntdui masdfzc bliskdsfosd. (* Z Dortmundu masz blisko.)
Propozycja Roberta była bardzo kusząca, ale kobieta postanowiła podroczyć się z mężczyznami przed ostateczną decyzją.
PrzyszłapaniBłaszczykowska: Nie wiem.
Lewy: Prosimy!!! :) :) :)
Fabian: Nie daj się prosić!
Finlandiomojażono: Jedślij nkie prizyejedqzierwsz to sahm po Ciesfbire przdyjaeredęt. (* Jeśli nie przyjedziesz to sam po Ciebie przyjadę)
PrzyszłapaniBłaszczykowska: Grozisz mi?
Finlandiomojażono: Uświqadfamkiamk. (* Uświadamiam)
PrzyszłapaniBłaszczykowska: Dobra przyjadę, ale niech ktoś zmieni mi tę cholerną nazwę!!!
Użytkownik Robert Lewandowski zmienił nazwę użytkownika PrzyszłapaniBłaszczykowska na Gosia
Gosia: Dziękuję, a teraz naprawdę muszę już kończyć.
Lewy: To znaczy, że przyjedziesz?
Gosia: Tak.
Lewy: Jupi! Jupi! :) :) :) :) Narka! :) :) :)
Fabian: Do zobaczyska!
Finlandiomojażono: Do napicia!
Fabian: A ten znowu o jednym.
Wiśniewska zablokowała komórkę zapominając o drugiej wiadomości. Dopiero kiedy zajechała do domu sprawdziła wszystkie powiadomienia z facebooka. Pod stertą wiadomości z reprezentacyjnej konwersacji czekała wiadomość od Kuby.
Gosia wiem, że źle postąpiłem. Nie powinienem wyładowywać na Tobie swojej złości. Chciałaś dobrze, a ja zachowałem się jak cham. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Kobieta usunęła wiadomość po czym zaniosła się głośnym szlochem. Błaszczykowski myślał, że wystarczy parę słów, zwykłe przepraszam i będzie jak dawniej. Otóż nie. Na razie Gosia nie chciała go znać i nie potrafiła mu wybaczyć.

***
Przybywam z dziesiątką. Jak myślicie, Gosia wybaczy Kubie? Pozdrawiam i życzę miłego dnia! Do next! :)


sobota, 4 lutego 2017

Zwiastun

Jak zapewne zauważyliście na pasku bocznym pojawił się zwiastun do tego opowiadania. Jest to mój pierwszy zwiastun dlatego bardzo czekam na wasze opinie? Podoba się, nie podoba? Może coś trzeba zmienić. Bardzo chętnie przyjmę każdą poradę bo nie jestem mistrzem w robieniu krótkich filmików. Pozdrawiam! Dobrej nocy! :)

środa, 1 lutego 2017

Rozdział 9

Kuba kopnął ze złości stojący kosz na śmieci. Ponownie wyżył się na Gosi, ale tym razem nie czuł się winny. To kobieta niepotrzebnie za nim pobiegła i próbowała coś z niego wyciągnąć. Czy wcześniej nie dał jej jasno do zrozumienia, że nie ma ochoty na jakąkolwiek rozmowę? Mężczyzna chciał mieć dziecko. Powtarzał to wielokrotnie. Jednak wraz z dzieckiem jawiła mu się zupełnie inna wizja przyszłości niż ta, która aktualnie rozpościerała się przed nim. Przed nim i Agatą. Kiedyś sądził, że Agata jest tą jedyną. Kobieta od samego początku go oczarowała. Niestety prawda z jaką przyszło mu stanąć twarzą w twarz kilka miesięcy później zamieniła jego serce w twardy kamień. Nadal wzruszał się podczas spotkań z podopiecznymi swojej fundacji. Za każdym razem kiedy mijał zieloną tabliczkę z białym napisem Turkolasy jego serce zaczynało szybciej bić. Tej wrażliwości i empatii nie stracił. Jednak kiedy słyszał o kolejnej skrzywdzonej kobiecie zamiast współczucia ogarniała go złość. To kobiety były biedne i pokrzywdzone. Wystarczyło parę wyreżyserowanych łez, żeby ze sprawcy zamienić się w ofiarę. Czyżby Agata chciała ugrać coś tą ciążą? Cz ich dziecko miało być czymś w rodzaju karty przetargowej? Piłkarz wzdrygnął się na te myśli. Wiedział, że Gołaszewska była wyrachowana, ale czy posunęłaby się do czegoś takiego? Szaleńczy pościg myśli Błaszczykowskiego przerwał głośny krzyk Łukasza Piszczka.
-Błaszczu, mamy do pogadania!
Kuba odwrócił się do przyjaciela i zmrużył na niego oczy. Po ostrym jak brzytwa tonie mężczyzny domyślił się, że chodzi o coś ważnego.
-Słucham.- oparł ręce po obydwu bokach rzucając Łukaszowi wyzywające spojrzenie
-Gosia wyjechała.- powiedział wprost
Jeśli Piszczek sądził, że ta wiadomość wywoła jakąkolwiek reakcję u przyjaciela to teraz przekonał się, że te słowa nic dla niego nie znaczyły. Równie dobrze mógłby mówić o pogodzie na jutrzejszy dzień, a reakcja byłaby taka sama.
-Nie słyszałeś?
-Słyszałem i co?
-Jak to co?- zdenerwował się Łukasz -Spotkałem ją przy recepcji. Była cała roztrzęsiona i zapłakana.
-Pewnie Ci się poskarżyła, co?- roześmiał się pomocnik, ale obrońcy nie było do śmiechu
Piszczek przyjrzał się uważniej przyjacielowi. Mężczyzna nie mógł uwierzyć, że Kuba tak bardzo się zmienił w ciągu ostatnich, kilku miesięcy. Dotychczas Błaszczykowski wszystkich traktował z szacunkiem i jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby był tak chamski w stosunku do kobiety. Nawet kiedyś Kuba mu prawił kazania o moralności i szacunku do kobiet kiedy zmieniał je jak rękawiczki. A teraz? Człowiek, który stał przed nim był dla niego kimś zupełnie obcym.
-Sam musiałem z niej wszystko wyciągnąć.- przyznał
-Hm… I co uważasz mnie za skończonego dupka?
-Do jasnej cholery, Kuba co się z Tobą dzieje?!
Łukasz stracił wszelkie hamulce nie przejmując się, że stoją na hotelowym korytarzu i każdy może ich usłyszeć.
-Dziwisz mi się?- Błaszczykowski przypuścił kontratak
-Ja rozumiem, dziecko to spora odpowiedzialność…
-Nic nie rozumiesz!- wciął mu się pomocnik -To nie o Tobie gadała cała wieś! To nie Ciebie wytykano palcami! To nie ty cieszyłeś się, że w sobotę jest spokój! Inne dzieci cieszyły się z prezentów, a ja byłem szczęśliwy kiedy w sobotę nie było awantury! Ty od początku wychowywałeś się w rodzinie pełnej miłości! A ja?! Nie chcę takiego życia dla mojego, dla naszego dziecka! Ono zasługuje na coś lepszego!
Dortmundzki obrońca zmniejszył dzielący ich dystans.
-Znam Cię i wiem, że będziesz kochał to dziecko bezgranicznie, bez względu na wszystko.
Pomocnik pokręcił głową jakby walczył sam ze sobą.
-To dziecko zasłużyło na kompletną rodzinę. Będę musiał ożenić się z Agatą.
-Błaszczu!- Piszczek westchnął zrezygnowany -Na prawdę uważasz, że tak będzie lepiej, że w ten sposób je uszczęśliwisz?
-Tak to już postanowione.- odpowiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu, ale Łukasz nie zamierzał odpuścić
-Wiesz, że w ten sposób jeszcze bardziej je skrzywdzisz tak samo jak skrzywdziłeś Gosię.
-A co ona ma do tego?!- Kuba od razu się najeżył
-Ona również zasłużyła na coś więcej aniżeli stwierdzenie, że jeśli potrzebowałbyś panienki na jedną noc to zadzwoniłbyś gdzieś indziej. Twoja matka pewnie przewraca się w grobie jak to widzi.
-Nie mieszaj w to mojej matki!- wrzasnął
Łukasz jeszcze nigdy nie sięgał po ten argument wiedząc, że Kuba nadal bardzo przeżywa śmierć rodzicielki. Dzisiaj jednak to była jego ostatnia deska ratunku. Piszczek sądził, że może wspomnienie o matce pomoże mu otrzeźwieć.
-Bo, co?
-Nie wiesz co by sobie pomyślała! Nie znałeś jej
-Nie muszę jej znać, żeby wiedzieć iż nie była by dumna z tego jak potraktowałeś Gosię.
-Ciągle tylko Gosia to Gosia tamto! A gdzie w tym wszystkim jestem ja?! To mnie właśnie zawalił się świat! Dzięki mnie przyjechała tutaj, poznała piłkarzy reprezentacji i jeszcze stroi fochy!
Te słowa jeszcze bardziej rozzłościły obrońcę. Mężczyzna ponownie nad sobą nie panując zaczął krzyczeć.
-Nie wierzę, że to mówisz! Jeszcze wczoraj byliście tacy szczęśliwy! Myślałem, że…
-To źle myślałeś.- nie pozwolił mu skończyć -A teraz chodźmy na trening bo nie mam ochoty biegać karnych kółek.
Łukasz nadal stał w miejscu więc Kuba wyminął go i ruszył do windy.
Gosia siedziała na łóżku, w pokoju Ewy próbując się uspokoić. Do jej głowy nieustannie powracała ostatnia rozmowa z Błaszczykowskim. Kobieta nadal nie mogła pogodzić się z tym jak ją potraktował. Zrobił z niej zwykłą utrzymankę. Opłacił jej nocleg, zabrał na reprezentacyjny bankiet więc miała siedzieć cicho i robić to co jej każe. Siedząca obok niej przyjaciółka objęła ją delikatnie ramieniem. O nic nie pytała. W zasadzie nie musiała pytać, żeby się domyślić kto był winowajcą takiego stanu Wiśniewskiej. Po chwili jednak Gosia zaczęła się zwierzać Ewie. Im dłużej kobieta dusiła to w sobie tym jeszcze gorzej się czuła.
-Obiecałam sobie, że nie wpuszczę go do swojego serca, a jednak?
-Kogo masz na myśli?- Piszczek domyślała się, że chodzi o Błaszczykowskiego, ale wolała usłyszeć to od przyjaciółki
-Kubę.
-Ja wiedziałam, ja to czułam od początku! Musisz o niego walczyć!- zaczęła się ekscytować
-Ewa zejdź na ziemię!- ugasiła zapał kobiety -On niedługo zostanie ojcem. Będzie miał dziecko z inną kobietą.
-I co z tego?
Taka postawa przyjaciółki wcale nie zdziwiła Gosi. Ewa od zawsze jej powtarzała, że jeśli czegoś naprawdę się pragnie to należy walczyć o to do upadłego. Nawet jeśli ktoś miałby na tym ucierpieć. Wiśniewska jednak nie potrafiła bogacić się czyimś kosztem. Prędzej zjadłyby ją wyrzuty sumienia aniżeli byłaby szczęśliwa. Dziecko Kuby nie było niczemu winne i zasługiwało na prawdziwą rodzinę. Gosia nie mogła je tego pozbawić.
-Wyjeżdżam. Tak będzie lepiej. Jak tylko Łukasz wróci z treningu zawiezie mnie do Rzeszowa.
-Może jeszcze to przemyśl.
-Nie.- ucięła stanowczo
Zgodnie z umową Łukasz zaraz po treningu odwiózł kobietę na rzeszowskie lotnisko. Mężczyzna nie przyznał się do rozmowy z Kubą ponieważ nie chciał dokładać jej dodatkowych zmartwień. Gosia i tak ledwie się trzymała.
-Jeszcze raz dziękuję za wszystko. Pozdrów chłopaków! No i gdybyśmy się nie widzieli i słyszeli to powodzenia na EURO. Skopcie im tam tyłki!- powiedziała po czym przytuliła Piszczka
-Na pewno się jeszcze zdzwonimy.- obiecał z przebiegłym uśmieszkiem na ustach
-Dobra to ja lecę!- odebrała od mężczyzny swój bagaż i pobiegła w kierunku bramek.
 ***
Gosia wraca do Dortmundu. Jak myślicie czy to definitywny koniec jej przygody z reprezentacją? Pozdrawiam i życzę miłego dnia! Do next! :)