niedziela, 18 grudnia 2016

Rozdział 3

Z dedykacją dla Dominiki Kardasińskiej i Juli Skiby, moich najwierniejszych czytelniczek i komentatorek.
Gosia stanęła przed obszerną szafą i zaczęła szukać czegoś odpowiedniego na niezobowiązującą kolację w gronie znajomych. Kobieta przesuwała kolejne wieszaki, ale nic nie przykuło jej uwagi. Zrezygnowana Wiśniewska usiadła na łóżku i westchnęła głęboko. Jak to jest, że pomimo pełnej szafy kobieta zawsze nie wie w co się ubrać? Gosia jeszcze raz westchnęła. Tym razem z innego powodu. Wiśniewska wcale nie miała ochoty iść na to spotkanie, ale jakoś nie potrafiła odmówić przyjaciółce. W końcu nie widziały się od lat i miały tyle tematów do przegadania. Kobieta spojrzała na zegar stojący na szafce nocnej i zdecydowała się na małą przechadzkę po Westenhellweg, najpopularniejszej ulicy handlowej w Dortmundzie. Gosia chwyciła z łóżka torebkę i jak zwykle pognała na korytarz. Paręnaście minut później Wiśniewska wchodziła do swojego ulubionego sklepu Primark. Kobieta lubiła tutaj przychodzić ponieważ mieli szeroki wybór w przystępnych cenach. Raz nawet udało jej się upolować prześliczną, zwiewną, żółtą sukienkę za jedyne 7 . Ekspedientka uśmiechnęła się ciepło do Gosi. Z racji swoich częstych wizyt niektóre pracownice nazywały ją już stałym klientem.
-Dzień dobry! Szuka pani czegoś konkretnego?- zagadnęła młoda blondynka podchodząc do kobiety
Jak Wiśniewska przeczytała na plakietce przypiętej do zielonego sweterka miała na imię Olivia.
-W zasadzie tak. Potrzebuję jakąś sukienkę na kolację ze znajomymi.
-Za raz na pewno coś znajdziemy.- odparła ekspedientka i poprowadziła Gosię w głąb lokalu
Kobieta pokazała jej już kilkadziesiąt sukienek, ale żadna nie była tą idealną, tą wymarzoną. Kiedy Wiśniewska już powoli traciła nadzieję dostrzegła przepiękną sukienkę na manekinie. Kreacja była prosta i cała czarna. Jedynie rękawki ¾ miała uszyte z koronki.
-A tamta?- zapytała wskazując na zauważony obiekt
Kobieta podążyła wzrokiem za jej dłonią.
-To nasza najnowsza kolekcja.- oświadczyła Olivia po czym podeszła do stoiska i zdjęła z wieszaka odpowiedni rozmiar
Gosia odebrała od sprzedawczyni sukienkę i natychmiast spojrzała na metkę. To co tam zobaczyła o mało nie przyprawiło jej o zawał. 100 . Tyle co wydawała na życie w ciągu 2,3 dni. Z mniejszym już entuzjazmem kobieta przymierzyła kreację.
-I jak?- zapytała ekspedientka
Wiśniewska przejrzała się kilkukrotnie w dużym lustrze. Sukienka była piękna, ale stanowczo za droga.
-Sama nie wiem.- powiedziała odsłaniając kotarę przymierzalni
-Przecież ta suknia jest jak na panią szyta!- wykrzyknęła natychmiast Olivia
Jakaś kobieta przechodząca obok natychmiast podzieliła entuzjazm sprzedawczyni.
-Podkreśla to co trzeba, tuszuje to co niepotrzebne.
Gosia poczuła się tak jakby została złapana w pułapkę. Kreacja rzeczywiście była idealna na tę kolację, ale jednak cena stanowiła sporą barierę. Olivia widząc jak Wiśniewska ukradkiem spogląda na metkę podeszła do kobiety i szepnęła jej na ucho.
-Możemy pomyśleć o jakimś małym rabacie.
-No dobrze. Wezmę ją.- zdecydowała się w końcu
Pół godziny później Gosia była już w domu. Najpierw kobieta wzięła orzeźwiający prysznic, a następnie umalowała paznokcie na swój ulubiony, krwisto - czerwony kolor. Wiśniewska popijała latte oczekując aż lakier wyschnie i rozmyślała o dzisiejszej kolacji. Ewa miała już wszystko to o czym ona marzyła od dziecka. Jako mała dziewczynka wyobrażała sobie dzień swojego ślubu. Ona idzie ubrana w długą, białą suknię z trenem prowadzona przez swojego ojca, a on, jej książę i życiowy wybranek czeka przed ołtarzem i patrzy na nią z miłością. Chociaż Gosia nie uciekała od mężczyzn to oni jakoś nie lęgli do niej. Prędzej widzieli w niej dobrą kumpelkę aniżeli materiał na żonę. W przeciwieństwie do niej przyjaciółka miała już męża i córkę, dom. Miała po prostu rodzinę, której Wiśniewska już od dawna nie miała. Kobieta potrząsnęła głową próbując odegnać bolesne wspomnienia. To nie był czas na to, żeby znowu użalać się nad sobą. Po niecałych dwóch godzinach Gosia była już gotowa do wyjścia. Zamówiona wcześniej taksówka czekała już przed domem dlatego zagarnęła małą kopertówkę z komody i pognała na dół. Kobieta wyrecytowała przysłany sms-em adres i skupiła się na mijanych widokach za szybą samochodu. Już po chwili kobieta zorientowała się, że zmierzają w kierunku tej zamożniejszej części Dortmundu.
-Na pewno dobrze jedziemy?- upewniła się
Kierowca jeszcze raz przeczytał podany wcześniej adres, a kiedy otrzymał potwierdzenie od Gosi zapewnił ją, że zmierzają we właściwym kierunku. Po kilkunastominutowej jeździe mężczyzna zaparkował przed okazałą willą. Wiśniewska aż otworzyła szeroko oczy z wrażenia. Chociaż było już ciemno i kobieta niedokładnie widziała obraz przed sobą wiedziała, że mąż Ewy musi sporo zarabiać. Nie każdego było stać na mieszkanie w takim domu. Taksówkarz podał jej kwotę do zapłacenia, a kobieta machinalnie wręczyła mu kilka banknotów życząc mężczyźnie miłego wieczoru. Kiedy Gosia wysiadła z taksówki odblokowała telefon i jeszcze raz sprawdziła otrzymany adres. Jednak wszystko się zgadzało. Kobieta podeszła pod furtkę i wcisnęła przycisk na domofonie. Po chwili Wiśniewska dostrzegła jakiś ruch wewnątrz domu, a furtka głośno zapiszczała oznajmiając, że Gosia może wejść. Kobieta powoli i dość niepewnie przemierzyła ten krótki odcinek oddzielający bramę od wejścia do domu. Gosia wzięła jeden głęboki wdech i zapukała dwa razy w drzwi. Z drugiej strony rozległy się czyjeś kroki i chwilę później w progu stanęła Ewa ubrana w oliwkową prostą spódnicę i bordową bluzkę wiązaną kokardą na wysokości biustu.
-Gosia!- wykrzyknęła zagarniając przyjaciółkę w mocny uścisk – Super, że już jesteś.
-Ja też się cieszę.- wysapała próbując wyplątać się z objęć kobiety -Ewa, ledwo oddycham.
Kobieta natychmiast rozluźniła uścisk i spojrzała przepraszająco na Wiśniewską.
-Zapraszam do środka.- przepuściła Gosię w progu po czym zamknęła za nią drzwi
-A gdzie jest ten Twój książę?- zagadnęła zdejmując płaszcz
W domu bowiem było wyjątkowo cicho.
-Pojechał na lotnisko po swojego przyjaciela Kubę. W zasadzie Kuba miał przylecieć już wczoraj, ale jak to on, spóźnił się na samolot i musiał przebukować bilety na dzisiaj.
-Widzę, że już coś mnie łączy z tym Kubą.- zażartowała przechodząc za Ewą do kuchni
-Napijesz się kawy?- zapytała przyjaciółka uruchamiając ekspres
-Chętnie.
Gosia usiadła na jednym z barowych stołków przy kuchennej wyspie i rozejrzała się po wnętrzu.
-Latte.- upewniła się Ewa na co Wiśniewska potaknęła głową
-Widzę, że jednak nic się nie zmieniłaś.- mruknęła pod nosem
-Słyszałam to!- krzyknęła oburzona
Po chwili kobiety zasiadły przed parującym napojem. Gosia miała tyle pytań do przyjaciółki, ale nie wiedziała od czego zacząć. W końcu ubiegła ją w tym przyjaciółka.
-No to opowiadaj dlaczego Dortmund?
Wiśniewska natychmiast odwróciła wzrok nie chcąc, żeby Ewa dostrzegła łzy zbierające się pod jej powiekami. Niby było to niewinne pytanie, a jednak dla niej wiązało się z bolesnymi przeżyciami. Przyjaciółka cierpliwie czekała i nie ponaglała kobiety. Mimo wszystko przedłużająca się cisza zaczęła ją coraz bardziej niepokoić.
-Pamiętam jak się zarzekałam, że nigdy nie wyjadę z Polski, ale pewne okoliczności tak jakby zmusiły mnie do tego.- zaczęła niepewnie
Słowa Gosi zwiększyły tylko niepokój kobiety. Ewa przyjrzała się uważniej przyjaciółce i dostrzegła jak jedna łza spływa jej po policzku. Wiśniewska natychmiast wytarła ją rękawem sukienki i powróciła do przerwanego wątku.
-Po liceum poszłam na psychologię. Obroniłam pracę licencjacką, później magisterską. Kiedy byłam na 5 roku u mojego taty zdiagnozowano bardzo złośliwy nowotwór. Lekarze nie dawali mu jakichkolwiek szans. Leczenie było bardzo kosztowne. Mama nie zarabiała jakiś kokosów dlatego ledwie wiązaliśmy koniec końcem. Przez moment nawet myślałam, żeby rzucić studia, ale mama kategorycznie mi tego zabroniła. Tak więc skończyłam psychologię i zaczęłam szukać pracy. Przez ponad dwa miesiące nie znalazłam jakiejkolwiek oferty. Pewnego razu przez przypadek podsłyszałam, że w Niemczech dobrze zarabiają. Pod wpływem chwili spakowałam walizkę, oznajmiłam rodzicom, że wyjeżdżam i tyle. Na początku nie było łatwo. Zatrudniłam się w jakiejś knajpie na zmywaku. Właściciel restauracji pozwolił mi nocować w pokoju, który kiedyś był magazynem. Pensja nie była jakaś ekstra, ale udało mi się odłożyć na wynajem małego mieszkania.
Ewa nie przerywała Gosi tylko z zapartym tchem słuchała jej opowieści. Kto by pomyślał, że ta kobieta już tyle w życiu przeszła.
-Pewnego dnia natknęłam się na ogłoszenie w gazecie, że poszukują kogoś do pomocy w ośrodku dla trudnej młodzieży…
-Nie mów, że tam poszłaś?!- tym razem Ewa nie wytrzymała i weszła w słowo Wiśniewskiej
-Owszem poszłam i nawet dostałam tę pracę. Magister z psychologii zrobił swoje. Kiedy powoli stanęłam na nogi zaczęłam wysyłać rodzicom część zarobionej gotówki. Chociaż rachunki za kosztowne leczenie udało się spłacić w całości mój tata przegrał walkę z rakiem.
-Tak mi przykro.- zaczęła Piszczek, a wtedy rozległ się dźwięk otwieranych drzwi
-O pewnie nasze zguby idą.- zaćwierkotała Ewa
Gosia natychmiast ruszyła przywitać się z mężczyznami, ale widok jaki zastała wbił ją w ziemię.
-Ewaaaaa!- wrzasnęła -Nie mówiłaś, że Twój Łukasz to ten Łukasz
-Ten to znaczy?- zapytała drocząc się z przyjaciółką jednak Wiśniewskiej nie było do żartów
-Obrońca Borussi Dortmund i reprezentacji Polski.
-Oj no. To tylko taki mały szczególik.
Kobieta próbowała udobruchać Gosię, ale ta aż gotowała się w środku.
-Wychodzi na to, że nie muszę się nawet przedstawiać.- zażartował Łukasz próbując poluźnić atmosferę
Wiśniewska mimowolnie się uśmiechnęła wyciągając rękę do piłkarza.
-Małgorzata Wiśniewska.
-Łukasz Piszczek.
Mężczyzna zamiast uścisnąć dłoń kobiety zagarnął ją w mocny uścisk i ucałował w obydwa policzki.
-Miło mi Cię poznać.- powiedziała kiedy piłkarz wypuścił ją ze swoich ramion
-Ze wzajemnością, a ten pan co jeszcze nic nie mówi to mój przyjaciel Kuba Błaszczykowski, ale jego chyba nie muszę Ci przedstawiać.
Polski pomocnik prychnął jedynie słysząc komentarz przyjaciela i wyciągnął sztywno dłoń w kierunku Gosi.
-Kuba.- rzucił beznamiętnie
-Gosia.- odpowiedziała równie chłodno co on
Atmosfera w pomieszczeniu momentalnie zrobiła się tak gęsta, że można by ją było pokroić nożem. Ewa chcąc rozładować to zaistniałe napięcie wygoniła męża na górę po Sarę, Wiśniewską i Błaszczykowskiego do salonu, a sama udała się do kuchni odgrzać pieczeń. Gosia zajęła jeden koniec kanapy, a Kuba drugi. Co chwilę para posyłała sobie ukradkowe spojrzenia, ale nic nie mówili. W końcu kobieta nie mogąc znieść przedłużającej się ciszy zagadnęła piłkarza.
-Długo znasz się z Ewą i z Łukaszem?
-A co Cię to obchodzi!- odwarknął
-Po prostu chciałam być miła i zacząć jakąś rozmowę!- kobieta również podniosła głos
- Kiedy mieliśmy 15 lat poznaliśmy się w internacie w Zabrzu. Nie utrzymywaliśmy wtedy jakiegoś bliskiego kontaktu. Zwykłe cześć i tyle. Dopiero kiedy dołączyłem do Borussi coś między nami „zaiskrzyło”- wykonał cudzysłów w powietrzu
-Fajnie, że masz takiego przyjaciela.- podsumowała na co polski pomocnik nic już jej nie odpowiedział
Ewa udawała, że skupia się na nakrywaniu do stołu, ale tak naprawdę cały czas przyglądała się Gosi i Kubie. Początkowa niechęć piłkarza wcale nie zdziwiła kobiety. Mężczyzna przeżywał ostatnio trudny okres i był jeszcze bardziej mniej ufny niż zwykle.
-Wuja Kuba!- rozległ się głośny pisk, a już po chwili na kolanach Błaszczykowskiego usadowił się mały potworek
-Witaj moja księżniczko.- pstryknął Sarę w nosek i ucałował obydwa jej policzki -Podobno tęskniłaś?
-Baldzo. Dlacego tak rzadko nas odwiedzas?- zapytała smutno łamaną polszczyzną doprawioną niemieckim akcentem
-Mieszkam teraz bardzo daleko od was.- usprawiedliwił się
-No to pzeplować się bliżej.- poradziła mu dziewczynka
Gosia zaśmiała się cicho słysząc słowa córki Piszczków. Dlaczego dla małych dzieci wszystko było takie proste? Chcesz i masz.
-A pani kim jest?- zapytała Sara spoglądając zaciekawiona na Wiśniewską
-Możesz mi mówić Gosia. Jestem przyjaciółką Twojej mamy. Chodziłyśmy razem do liceum.
Dziewczynka ześlizgnęła się z kolan wujka i pognała do kobiety, żeby ją również uściskać.
-Ale supel!- ucieszyła się Sara -Zawse chcialam mieć ciocię, a mam samych wujków.
Łukasz oparł się o kuchenny blat i spojrzał na żonę, która uśmiechała się pod nosem.
-A Ty co tak się śmiejesz?- zapytał na co Ewa uśmiechnęła się jeszcze szerzej
-Kuba i Gosia chyba przełamali pierwsze lody.- odparła tajemniczo
-Nie chwal dnia przed zachodem słońca.- obrońca ugasił jej entuzjazm nie zdając sobie sprawy jak prawdziwa była ta mantra
Kobieta zbyła uwagę męża milczeniem po czym zajęła się krojeniem wyjętej przed chwilą pieczeni z piekarnika. Łukasz zaciągnął się zapachem.
-Pachnie niesamowicie.
-Mam nadzieję, że równie dobrze będzie smakować.
Kolacja o dziwo upłynęła w miłej atmosferze. Gosia głównie rozmawiała z Ewą i sporadycznie rzucała coś do Sary, a z kolei panowie zajęli się rozmową na temat ligi niemieckiej i włoskiej, oraz zbliżającego się wielkimi krokami EURO 2016.
-To co, kto ma ochotę na deser?-zagadnęła pani domu
-Ja, ja!!!- ożywiła się Sara, a jej ojciec zareagował równie entuzjastycznie
-Przecież wiesz, że nigdy nie pogardzę kawałkiem Twojego pysznego sernika.
-W takim razie chodź mi pomóż.
Łukasz już chciał zaprotestować, ale poczuł mocne kopnięcie w prawą nogę.
-Ała to bolało.- skrzywił się -Jak przez Ciebie nie będę mógł grać to…
-Tak, tak wiem. Wyślesz mnie do teściowej.- zanuciła ulatniając się do kuchni
Kiedy rodzice dziewczynki opuścili jadalnie Sara jak zwykle zaczęła domagać się uwagi Kuby i Gosi. Wiśniewska patrząc na tego małego ejbra widziała wierną kopię Łukasza tyle tylko, że w wersji żeńskiej i o kilka lat młodszej.
-Wujkuuuu- przeciągnęła mała Piszczek robiąc maślane oczka , a Kuba wiedział, że już przepadł
-Tak?
-Zagramy w chińczyka?
-Ale chińczyk jest na 4 osoby.- bardziej stwierdził niż odmówił dziewczynce
-No to Ty zagrasz z ciocią Gosią.
Wiśniewska wręcz zachłysnęła się sokiem pomarańczowym, a Błaszczykowski nie wiedział czy ma się śmiać czy płakać.
-No wiesz…- próbował jeszcze uratować tę niezręczną sytuację, ale Sara już wybiegała z salonu
-Coś długo zajmuje im parzenie tej kawy.- zagaiła Gosia po raz kolejny czując się niezręcznie z powodu zaistniałej ciszy
-Yhm- podsumował krótko, ale o dziwo po chwili sam zagadnął Gosię -Co sprowadza Cię do Dortmundu?
-Jak pewnie wielu, praca.
-Praca?- zdziwił się polski pomocnik -Gdzie pracujesz?
-W ośrodku dla trudnej młodzieży.
Kuba wytrzeszczył na nią o czy po czym roześmiał się w głos.
-A Ty z czego rżysz?!- fuknęła
-Ty i trudna młodzież?
-A przepraszam, masz z tym jakiś problem?
Wiśniewską bardzo trudno było wyprowadzić z równowagi. Zazwyczaj kobieta ucinała bezsensowną dyskusję i odchodziła z uniesioną głową, ale dzisiaj coś w niej pękło. Błaszczykowski odkąd przekroczył próg domu Piszczków prosił się o kłopoty, a teraz nastąpiło ich apogeum.
-Co taka damulka jak Ty może wiedzieć o życiu. Proszę Cię. Ciepły obiadek, ciepłe bamboszki, bajki na dobranoc. Pewnie tatuś nieźle Cię rozpieszczał.
-Przestań!- wrzasnęła hamując łzy
Kuba uderzył właśnie w jej najczulszą strunę. Ojciec. To było coś na miarę tematu tabu. Gosia wolała o nim nie myśleć, żeby nie przypominać sobie tych wszystkich bolesnych wspomnień.
-Co się tutaj dzieje?!- do jadalni wparował Łukasz, a kiedy zobaczył roztrzęsioną Gosię wymierzył w przyjaciela srogie spojrzenie
-Mogę wiedzieć co jej zrobiłeś, albo nagadałeś?- dortmundzki obrońca domagał się natychmiastowych wyjaśnień
-Ja? Nic. To ona obraża się nie wiadomo o co.
-Kuba znamy się nie od dziś i nie ze mną te numery!- Łukasz podobnie jak Gosia był spokojnym człowiekiem, ale jemu również dzisiaj Błaszczykowski zalazł nieźle za skórę
-No co, wyobrażasz sobie, że ona pracuje w ośrodku dla trudnej młodzieży.
Polski pomocnik próbował obrócić tę całą sytuację w żart, ale nikomu oprócz niego nie było do śmiechu. Nawet Sara, która akurat przybiegła z chińczykiem patrzyła smutno na swojego ukochanego wujka.
-Nie interesuje mnie gdzie pracuje, bądź co jej zrobiłeś! Masz ją w tej chwili przeprosić!- zażądał Piszczek
-A jak nie?!- postawił się piłkarz
-Zadzwonię do Krychy i powiem, że chcesz wymienić całą garderobę i potrzebujesz osobistego stylisty.
Kuba momentalnie zbladł. Zakupy z Grześkiem oznaczały tylko jedno. Niekończące się męczarnie.
-No dalej…
Błaszczykowski odwrócił głowę próbując uniknąć przenikliwego spojrzenia przyjaciela, a wtedy do rozmowy wtrąciła się Gosia.
-Łukasz daj spokój. Nie potrzebuję wymuszonych przeprosin.
Kobieta wstała z krzesła i zwróciła się do Ewy wychodzącej z kuchni.
-Kolacja była pyszna, ale na mnie już pora.
-Ale jak to.- zająknęła się żona Piszczka -Nawet nie spróbowałaś mojego popisowego sernika.
-I nie zagrałaś ze mną w chińczyka.- dołączyła się Sara
-Na pewno jeszcze was odwiedzę.- obiecała i ruszyła do wyjścia, ale wtedy stało się coś niespodziewanego
Kuba chwycił ją delikatnie acz stanowczo za ramię.
-Przepraszam i nie mówię tego w obawie przed zakupami z Krychą. Po prostu trochę mnie poniosło.
-Trochę.- prychnęła -Chyba mamy inną definicję słowa trochę.
-Proszę zostań.
Państwo Piszczek wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia, a Wiśniewska westchnęła zagubiona.
-Dobrze.
Uradowana Sara podbiegła do stołu i zaczęła rozkładać planszę do chińczyka. Ewa z kolei poprosiła swojego męża na migi, żeby wrócił do kuchni.
-Widziałeś to?- kobieta była w niemałym szoku
-Co?
-No właśnie.
Łukasz spojrzał na ukochaną wyraźnie zbity z tropu.
-Kuba nigdy nie płaszczył się przed jakąkolwiek kobietą, a Gosia owinęła go sobie wokół palca w przeciągu chwili.
-Po prostu wystraszył się zakupów z Krychą.
-Tu wcale nie chodzi o Grześka. Widziałam jak on na nią patrzy. Znam to spojrzenie.- Ewa obstawała przy swoim
-Znasz? Niby skąd?- zapytał podchodząc do żony
Kobieta skierowała palec wskazujący na jego oczy.
-Stąd. Widzę ten błysk kiedy na mnie patrzysz.
-Hm- wymruczał składając delikatny pocałunek na ustach żony
Po chwili jednak pocałunek stał się bardziej namiętny i gdyby nie krzyk ich córki zatraciliby się w tym cudownym doznaniu.
-A tata całuje mamę!- zawołała
-Tak, całuję mamę.- potwierdził uśmiechając się ciepło do córki
-Ja też chcę buzi.- oświadczyła dziewczynka i podeszła do ojca
Łukasz przykucnął przy Sarze po czym wycisnął na jej policzku soczystego buziaka.
-Bardzo Cię kocham tatusiu.
-Ja Ciebie też.
-Chodźmy już bo chcę zagrać w chińczyka.
-Idź. Zaraz przyjdziemy.
-Na pewno.- upewniła się
-Tak. Pomogę tylko mamusi i już przychodzimy.
Chociaż Kuba przeprosił Gosię kobieta nadal podchodziła do niego z dystansem. Nawet podczas gry w chińczyka zwracała się do niego półsłówkami tylko z konieczności. Polski pomocnik mimo że przeprosił Wiśniewską również nie pałał do niej sympatią. Mężczyzna nie umiał powiedzieć co było w tej kobiecie, ale owe coś budziło w nim tę buntowniczą naturę. Naturę, którą liczył, że uśpił już dawno temu wyjeżdżając z akademika w Zabrzu. Po niecałej godzinie Sara zrobiła się śpiąca. Zwykle to Łukasz czytał jej bajki na dobranoc, ale tym razem dziewczynka zażyczyła sobie, żeby jej ojca zastąpili Gosia i Kuba. Para bardzo niechętnie podążyła za dziewczynką, a Ewa wykorzystała kolejną okazję, żeby zagadać męża.
-Łukasz, Gosia skończyła psychologię i myślę, że może pomóc Kubie.
-Na prawdę.- ucieszył się, ale natychmiast posmutniał -Jest tylko mały problem. Gosia mieszka tutaj, w Dortmundzie, a on we Florencji. Ponadto za chwilę rozpoczną się zgrupowania.
-No to wkręć ją jakoś do reprezentacji. Podobno masz dobre układy z panem Adamem.
-Zobaczę co da się zrobić, ale niczego nie obiecuję.- uciął temat

***
Wracam z trójką. Ale dzisiaj poszalałam. Jest to chyba najdłuższy rozdział ze wszystkich moich blogów. Prawie 13 stron A5 w Wordzie. Jesteście zaskoczeni przebiegiem kolacji i reakcją Kuby na wieść o pracy Gosi? Pozdrawiam! Dobrej nocy! Do next! 
Jeszcze raz dziękuję za wase komentarze, które dają mi porządnego kopa do pracy.

6 komentarzy:

  1. Hej! Dziękuję za dedykację. Bardzo mnie ucieszyła. Rozdział jak zwykle świetny. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Mogę Cię zapewnić, że to jeszcze nie koniec atrakcji tego wieczoru.

      Usuń
  2. Hej hej dzięki za dedykacje
    W końcu doszło do spotkania tej dwójki, tak bardzo na niego czekałam. Jestem ciekawa co przyniesie następny rozdział pozdrawiam julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Żeby zbytnio nie spoileriwać napiszę, że to nie jest koniec tego wieczoru i jeszcze wiele może się zdarzyć. ☺

      Usuń
  3. Jaki świetny rozdział! <3
    Mała Sara chyba skrada serca wszystkich, takie kochane dziecko :D
    A Kuba jaki narwany tutaj jest :D Ale Ewa miała rację, Gosia owinęła go sobie wokół palca :D zabawne :D

    Widać, że od początku idą między nimi iskry i dobrze, przynajmniej coś się dzieje :D
    Rozumiem, że teraz Gosia dołączy do reprezentacji? Wprost nie mogę się doczekać :))

    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Z czasem wyjaśni się dlaczego Kuba stał się nagle taki nerwowy. To czy Gosia dołączy do reprezentacji nie jest jeszcze takie pewne? Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń